Potraficie się nagradzać?

Potraficie się nagradzać?

17 listopada 2023
17
listopada 2023

No właśnie - potraficie się nagradzać? Tak serio - od serca, bez oszukiwania. ;) Jako ludzie mamy potrzebę atencji, doceniania i nagradzania. Wiedzą to szczególnie twórcy social mediów, gdzie gratyfikacja jest natychmiastowa i jesteśmy od niej wprost uzależnieni. Oczekujemy pochwał, lajków, komentarzy i innych reakcji - oczywiście tych pozytywnych, co by jeszcze bardziej nakarmić ciągle nienasyconą potrzebę.

Gdyby nie potrzeba docenienia i nagradzania, to zapewne nie istniałyby żadne awanse, konkursy, premie i inne bonusy czy bodźce, które w umiejętny sposób stymulują tę część naszej psychiki (właściwie cała idea sportu chyba by siadła). Ale skoro oczekujemy tego od innych, to czy sami potrafimy to robić wobec siebie? Stawiacie sobie jakieś cele i wyznaczacie nagrody za ich osiągnięcie? Albo potraficie sami sobie kupować prezenty - np. na urodziny, święta, Nowy Rok, czy cokolwiek innego?

Pytam - bo ja od dobrych kilkunastu lat to robię i przyznam, że działa to wyśmienicie! Regularnie robię sobie prezenty z różnych okazji oraz wyznaczam nagrody, jeśli zrealizuję coś bonusowego. Ba! - nawet czasem ze sobą pogadam na głos (co potwierdzić mogą moi kompani z pokoju), kiedy sam siebie pochwalę za wykonanie jakiegoś dobrego zadania - ale też skrytykuję, jak coś spieprzę. ;)

W końcu nikt nie doceni nas tak dobrze, jak my sami. Zdarzają się przecież sytuacje, że jesteśmy z czegoś bardzo zadowoleni, a nikt inny tego nawet nie zauważy, czy też nie odbierze jako coś wyjątkowego. Czy wobec tego, jest to gorsze? Otóż nie - jeśli napawa Was dumą i wpływa pozytywnie na nasze samopoczucie, to nie możemy pozwolić, aby czyjaś opinia to zaburzyła.

Jak zwykle wszystko wzięło się od dzieci - ostatnio najwięcej się od nich uczę. Tak samo jest i tym razem - nie raz już pisałem, że moja Aurelka całkowicie zmieniła postrzeganie przeze mnie świata, a tym samym przewartościowała też priorytety i wszelkie oczekiwania. To jest jednak przecudowny, niczym niespaczony nauczyciel. My dorośli, to już takie ociosane zombie, które grają, jak się nam zagra - przejmujemy się opiniami i ocenianiem przez innych (brak oceny (lajka) to przecież też ocena). A dzieci? Mają to gdzieś. Dopóki dorośli im czegoś nie zabronią, nie zanegują, nie skrytykują, lub nie zaczną pouczać jak powinno być prawidłowo (bo przecież wiedzą "lepiej") czy też wymyślać systemów kar i nagród, dopóty dziecko będzie zmotywowane i zadowolone ze swoich działań. Od małego jesteśmy przecież uczeni oceniania, a system szkolny to tylko uwypukla - i z tym bagażem wchodzimy w dorosłe życie.

Poobserwujcie swoje pociechy jak się bawią i np. malują obrazki. Są zadowolone z każdej kreski, ze wszystkiego co stworzyły, a to my nagle mówimy - "ej, przecież pies tak nie wygląda", albo "trawa powinna być innego koloru" i cyk… nagle coś, z czego dziecko było dumne, zaczyna być przez nie odbierane jako coś mniej wartościowego. Kilka takich uwag i zaczyna rysować, czy też bawić się w taki sposób, aby sprostać oczekiwaniom dorosłych, bo wtedy wie, że zostanie pochwalone i docenione.

Dlatego ważne jest, abyśmy potrafili nagradzać samych siebie. Do momentu, aż będziemy zadowoleni z tego co robimy i sami będziemy umieli się za to premiować, motywacja do działania nam nie spadnie. Docenienie naszej pracy przez innych będzie wtedy już tylko dodatkowym bonusem, zaś na ich krytykę będziemy znacznie bardziej uodpornieni - całkiem zacny mechanizm obronny niepozwalający podważyć naszej pewności siebie i nie podcinający nam skrzydeł w dążeniu własnymi ścieżkami. Serio - działa. Mówię z autopsji. ;)

A skoro wspomniałem już o samonagradzaniu, to czas na przykład praktyczny. W zeszłym roku powiedziałem sobie (a tak wypadło, że byli przy tym też świadkowie), że jak tylko dopnę jeden temat lepiej niż dałem mu założenia, to z miejsca kupuję zestaw Lego Titanic. Nie ukrywam, że decyzja dość odważna, bo i zestaw ambitny, ale skoro powiedziało się "A", to dane sobie słowo trzeba dotrzymać - w końcu kim byśmy byli, gdybyśmy oszukiwali sami siebie nawet w tego typu postanowieniach (bo to, że siebie oszukujemy, to akurat potwierdzony pewniak - o tym będzie w innym poście). A, że jakoś tak się cudownie złożyło, że temat został dopięty w okresie moich urodzin, to tym bardziej nie miałem żadnych wyrzutów i do kolekcji Lego dołączył właśnie jeden z największych zestawów. Będzie co składać!

Inne wpisy
A mi się nowy Bond podobał!
7
listopada 2015
A mi się nowy Bond podobał!
6
grudnia 2023
"Wszyscy kłamią", czyli książka o nas wszystkich